niedziela

Parę osób, mały czas

Było sporo osób. Był i mały czas.
Wyobrażam sobie artystę, wybitnego, osobnego człowieka i nie mogę go sobie wyobrazić inaczej jak w jakimś jego osobistym pejzażu, w krajobrazie. Krajobraz zaś, jak to krajobraz, zawsze niezwykły, osobny właśnie, choćby i ciasny, ale jednak inny, że piękny to może za dużo, ale tajemniczy przynajmniej, jakiś. A tu co. A tu nic. Miasto odrapane, byle jakie, mieszkanie też, kran cieknie, okna zwyczajne, nawet jeśli zamalowane, kwiatki. Nic co byłoby osobne, co byłoby pejzażem. W tym Miron.

Dyskusyjny ideał mędrca

Mistrz, mędrzec, ikona nauczyciela - postać przed którą powinieneś i chcesz zniżyć czoło, za którą chcesz podążać, uczyć się, słuchać pokornie tego co zrobi i powie.
A jednak nie powinieneś, a raczej on nie powinien nic. Teraz ideał mędrca wydał mi się nie tylko nieistniejący, ale absurdalny i niemożliwy. Z biegiem życia pojmuję, że sokratejskie "Scio me nihil scire" (Wiem, że nic nie wiem) zawiera więcej treści, niż mogłoby się na pozór wydawać (jak zwykle u starożytnych). Bo nie chodzi Sokratesowi tylko o kwestie poznawcze, o Episteme, ale szerzej o nieprzekazywalność mądrości, o absurd wskazywania innym ścieżek i kreowania dróg życiowych. Bo cóżże ten mędrzec. Ano im bardziej jest rozsądny i mądry właśnie, tym pewniej wie, że nie ma żadnej wiedzy życiowej, którą możnaby się z uczniem podzielić. Znika gdzieś relacja Mistrz-Uczeń. Nie ma mistrza, nauczyciela wskazującego drogę. Nie ma drogi. Nie ma uniwersalnej drogi, o której można mówić z uczniami. Jest jego pojedyncza i niepowtarzalna droga, ale jej istotą jest nieprzekładalność na żadne inne istnienie. Skoro zatem mędrzec jest tak mądry, nie może mieć ucznia. A wtedy nie ma i mędrca. Bo cóżże to za mędrzec, skoro jego mądrości nikt nie pozna, bo to jego osobista mądrość, skoro tak naprawdę 'nic nie wie'.
Ot i dyskusyjny ideał.

piątek

Dyskretna praca maszyn

Gdy śpisz, gdy jesz i gdy idziesz ulica, w ciszy, w odosobnieniu maszyny dyskretnie wykonują swoją pracę. Wchodzę rankiem do jasnego, cichego biura. Delikatny szum wypełnia chłodne wnętrze. Komputery w niezrozumiałych czeluściach swoich wnętrzności robią coś, o czym nie wiemy i nie rozumiemy. Robią to bezmyślnie i uparcie, nie zważając na cały świat. Wszedłem dziś rano do biura i ta myśl mnie nieco przeraziła. Ktoś robi o czym nie wiem. Ale i uspokoiła. Ktoś czuwa, gdy ja śpię. Rzeczy dzieją się poza mną, pod powierzchnią życia. Bez świadomości. Ktoś czuwa...

środa

ENH 2007 skończone

I znowu zostaje żal po końcu, po atmosferze, którą w tym roku tylko przeczuwam, po chwilach niespędzonych, nieprzeżytych wcale, albo nienależycie. I znowu dlaczego najważniejszym ludzkim uczuciem jest żal, pustka i żal po straconych okazjach, niedoszłych seansach, nieodbytych spotkaniach.